środa, 17 września 2014

Polskie morze do kwadratu

Być dwa razy nad polskim morzem w ciągu niecałych dwóch tygodni? Jak widać dla jednego z nas to żaden problem. Tydzień po krótkim pobycie w Gdańsku i Sopocie po raz kolejny – tym razem już we dwójkę – udajemy się do Kołobrzegu.



Studenci, jak to studenci, w swoim zwyczaju mają kombinowanie. Nie oznacza to jednak, że idą po najniższej linii oporu. My chcąc jak najwięcej skorzystać z każdego wypadu, jak najwięcej zobaczyć, wsiadamy w pociąg przed godz. 23. Fakt, o tej porze mało co widać z okna wagonu, my wykorzystujemy ten czas na krótkie drzemki, aby w ciągu dnia mieć siły na zwiedzanie. Podróż pociągiem niesie ze sobą możliwość poznania (choć przez krótką chwilę) nowych osób. Nam trafiło się małżeństwo. Można by powiedzieć, że spotkaliśmy klasyczny przykład tego typu związku, gdzie to mężczyzna jest głową, a kobieta szyją. Nie wiem, jak ta Pani miała na imię, bo zwracali się do siebie bezimiennie, więc dla ułatwienia nazwijmy ją Jadzia, a mężczyznę Władek. Nasza podróż odbywała się w bardzo ciepłą noc, więc nikogo nie powinno dziwić zaduch w przedziale. Od razu chcieliśmy otworzyć okno, jednak Jadzi od początku ten pomysł się nie spodobał. Najpierw jej tak wiało, że się przesiadła, bo bała się, że ją przewieje. Dla spokoju jechaliśmy przez około godzinę w istnej saunie. Dłużej jednak nie wytrzymałam i spróbowałam otworzyć okno. Jadwiga od razu zareagowała. Zaproponowałam jej żeby się przesiadła, bo nie można wytrzymać w tej komorze, jednak ona mówi :"nie mogę się przesiąść, nie mogę jeździć tyłem do kierunku jazdy...". Odpuściłam sobie.Władek próbował reagować i pozwolił nam na otwarcie. Próbował przeforsować tą kwestię swojej małżonce, jednak ona zaszczyciła go jedynie piorunującym spojrzeniem. Wcześniej napisałam, że to on jest głową, a ona szyją... Kiedy zaczęło świtać, Jadwidze najwidoczniej kiszki zaczęły grać marsza, bo wyciągnęła ze swojego podręcznego plecaka cały zapas jedzenia. Wyciągając kawałek ciasta, pyta się męża: "Chcesz?", on mówi: "Nie", ona: "No to masz zjedz, dobry jest" i podaje mu kawałek ciasta. Nie zareagował zbyt entuzjastycznie, ale wziął i zjadł.

Nasz wypad miał być spontaniczny, czyli nie szukamy wcześniej noclegu, robimy to na miejscu. Jednak dwa dni przed wyjazdem chciałam sprawdzić w jakiej cenie są noclegi. Wybieram pierwszy numer, który pojawia się na jednej ze stron z noclegami w Kołobrzegu. "Nocleg dla 2 osób? Z dnia na dzień? W weekend? Absolutnie!". Wybieram kolejny numer innego pensjonatu – brak wolnych miejsc. Trzeci, czwarty i kolejnych dziesięć...taka sama odpowiedź. Po kilkunastu próbach znalazłam przez przypadek pokój płatny 50 zł od osoby z łazienką dostępną dla wszystkich. Jakikolwiek by nie był, zaklepałam go od razu. Najważniejsze będzie łazienka i łóżko do spania.
O godz. 8 rano dotarliśmy nareszcie do Kołobrzegu, który przywitał nas słoneczną pogodą.
 Na miejscu zdecydowaliśmy, że rezygnujemy z noclegu...spędzimy noc na plaży! Jesteśmy młodzi, silni, pełni pomysłów, więc damy radę! Nie przewidzieliśmy jednego, że nocą na plaży może być naprawdę zimno. I tak, kiedy oglądaliśmy zachód słońca, dotarło do nas, że nasz plan się nie powiódł. Jednak i w tej sytuacji nie załamaliśmy się, tylko wykorzystaliśmy ten czas na nocny spacer. Znaleźliśmy bar czynny 24h, który czy to o 23 godz., czy o 4 nad ranem miał klientów. Przy dworcu PKP odnaleźliśmy prysznic z ciepłą wodą, z którego można było skorzystać za 20 zł. Opłata może wydawać się duża, jednak warunki naprawdę były dobre. Zmęczeni nocą bez noclegu wypiliśmy tam ciepłą herbatkę, po czym udaliśmy się na wschód słońca. I to jest właśnie to, co polecam wszystkim! Wschód słońca! Pustki na plaży, cisza i przepiękny widok budzącego się dnia. 

 Tego dnia weszliśmy również na latarnię morską. Jeśli ktoś nie wie, czy warto, stwierdzam: człowieku wejdź i zobacz jak piękne jest polskie morze! Widok przepiękny... ;)

Przez cały nasz wypad byłą przepiękna pogoda. Kolejny dzień wykorzystaliśmy na szybką wycieczkę do Ustroni Morskich. Porównując plaże zdecydowanie bardziej polecam tę w Kołobrzegu. Kawa wypita na tarasie z widokiem na Morze od razu lepiej smakuje!
Podsumowując cały wypad do Kołobrzegu uważam go za udany! Niespodziewane przygody, to chyba najlepsza rzecz, kiedy wspomina się dany wyjazd, a my na nudę podczas tych dwóch dni nie mogliśmy narzekać.


1 komentarz: